Saturday, April 26, 2008

Wreszcie jakies foty















Voy, ziemniakow sa dziesatki rodzajow i sa naprawde dobre!








Ciagle parady, Arequipa, zolnierze maszeruja w kazda niedziele, dzieci maszeruja tez.















Cuy, czyli swinka, jedno z normalniejszych dan kuchni peruwianskiej




















Widok typowy, wszystko sie tu sypie, wszystko sklecone z drutu i blachy falistej (oprocz pozostalosci czasow kolonialnych - przepych i starych kultur - ruiny niestety)




















Mieszkaniec osady na dnie kanionu Colca. Mysli jak czymychnac do swiata ,-?




















Typowy kosciolek w Andach.
















Droga















Kondory















Kapelusze nawet u najwiekszego biedaka, kobiety zawsze w tradycyjnych strojach, mimo upalu - a to kilka warstw. Mezczyzni czesto rezygnuja z tradycyjnego ubioru















Kaktusy wszedzie, te czerowne bulwy sie je, nazywa to sie tuna, jest bardzo dobre, slodkie, ale uwaga na kolce, dlonie gringo nie sa odporne.




















Typowa kafejka internetowa, z takich miejsc staram sie nadawac.




















Dziewczynki ze szkoly w Andach graja w gume, mundurki nawet w zapadlej wiosce w gorach!















Pierwszy nocleg, Hotel Espana w Limie, przepych kolonialny, a mimo to tanio, tylko karaluchy wszedzie, jak w calym tym miescie.















Obrazek dosyc typowy, kobiety w chustach nosza dzieci na plecach, stroje codzienne, nie cepelia.















Znowu w drodze.




















Wieksze pakunki przewozi sie na dachu autobusu, nikt nie pomaga w tym kobietom, bylem swiadkiem jak siedzacy obok mnie mlody facet poprosil stojaca obok niego starowinke o odkrecenie butelki wody. Maczyzm ma rozne postacie.




















Typowy lokalny srodek transportu, ludzie, zwierzeta, produkty - wszystko jedzie razem na pace.















Uliczny, mobilny straganik z ananasami.















Nasza piatka w dniu spotkania we wspomnianym hotelu Espana w Limie. Od lewej: Gosia, Piotr, ja, Marcin, druga Gosia

No comments: