Przed wylotem do Ameryki Poludniowej chcialem wyplacic pieniadze z kredytowej karty, droga to impreza, ale nim wplynie kolejna pensja, nie ma wyjscia. Sciana nie dala kasy i dopiero wtedy zobaczylem napis flamastrem na bankowym murze-marmurze: 6 Abril. No funciona. I bankomat zatrzymal karte. Dlugie rozmowy z infolinia, moze karty nie zniszcza, zapraszaja jutro od 10.00 do biura. A ja przeciez mam lot! Dzwonie do Polski, jakis pajac powtarza co chwile "prosze pana o chwile cierpliwosci" i "dziekuje ze zechcial pan poczekac" i tak w kolko, trwalo to wiecznosc, nie pomogl w niczym, poinformowal jedynie, ze karta zostala obciazona! Lece wiec w powodz i bez forsy. Jestem prawdziwie wolny. Skad wiec irytacja?
Wednesday, April 16, 2008
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
3 comments:
¡Feliz libertad!
¡Que suerte!
:D
Nie wierzę Sołtys, Ty zawsze coś zmyślasz, albo jesteś pechowcem świata. W każdym razie niexle jest tak sie rzucić w ramiona Opatrzności :)
Na twoim miejscu nie fotografowałabym samych lasek cały czas bo my tu zazdrosne jesteśmy!
Fala, jestem szczesciarzem! I nie lacze tego z tym, ze oddali mi karte przed samym odlotem i wbrew procedurom! Raczej z tym, ze jestem teraz tu, gdzie jestem, w miejscu, gdzie pieniedzy trzeba naprawde niewiele!
Post a Comment